Archiwum dla: miłość Boga


Lęk to choroba duszy

Nie można pozwolić na to, aby dominującym uczuciem, w naszych sercach był bezustanny lęk.
Lęk to choroba duszy, uczucie, które niszczy nas od środka. Jeżeli lęk całkowicie panuje nad nami, to znaczy, że uczyniliśmy władcą naszego umysłu niszczycielskiego władcę.
W naszym umyśle musi niepodzielnie panować pokój i harmonia, a nie jakieś irracjonalne obawy.
Jezus codziennie wskazuje nam Drogę, a naszym obowiązkiem jest tylko podążanie tą Drogą.
Otwórzmy się na Jego błogosławieństwa. Niech Pokój Boży wypełnia nasz umysł, a bezgraniczna miłość do Boga naszą duszę.
Afirmując miłość i spokój ugruntowujemy je stopniowo w naszej podświadomości, która będzie dążyła do tego, aby te afirmacje się w końcu urzeczywistniły.
Doświadczymy szczęścia, pokoju i miłości, tylko całkowicie zaufajmy Panu i odrzućmy jakikolwiek lęk. Niech nasz umysł całkowicie opanuje Pokój Boży. Oddajmy się Boskiej ciszy i milczeniu, odnajdźmy w nich Niebiański Pokój i otwórzmy się na Słowo Boże.
Doświadczymy wtedy prawdziwego szczęścia.

Pycha, egocentryzm, bufonada, zarozumiałość, często przenikają się z brakiem szacunku dla drugiego człowieka, a także z zawiścią, zazdrością i brakiem elementarnej kultury osobistej.
Kto dał innym ludziom prawo wywyższania się, poniżania i dyskredytowania swoich bliźnich? Kto im powiedział, że są w czymkolwiek od nich lepsi, a ich życie jest bardziej wartościowe?
Pieniądze, stanowiska, popularność, to wszystko mamy tylko na chwilę. U schyłku życia, to wszystko przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Stajemy się zniedołężniali i wymagamy pomocy innych ludzi, często tych najbliższych. I wtedy nabiera znaczenia, to jakimi byliśmy ludźmi podczas naszej ziemskiej wędrówki. Jeśli żyliśmy zgodnie z wolą Boga i Jego świętymi Przykazaniami, a nasi bliscy czuli naszą miłość, to nasza rodzina, przyjaciele podadzą nam pomocną dłoń i nasze odejście z tego świata, powolne umieranie, pomimo bólu będzie odbywało się w łasce Pana Boga i miłości naszej rodziny. W miłości naszych bliskich, czując ich wsparcie, obecność, odejdziemy z tego świata.
A co z tymi, którzy żyli nienawiścią, dyszeli gniewem i rozsiewali wokół siebie samo zło. W jaki sposób oni odejdą z tego świata? Kto im pomoże w cierpieniu, kto zapełni ich samotność w chwili śmierci? Kto ich potrzyma za rękę w szpitalu, gdy będą umierać? Będą wtedy w samotności leżeć w cierpieniu i żałować każdej chwili marnowanego życia, które pozbawione było Boga i miłości.
Dlatego warto stać się dobrym człowiekiem, żyć w zgodzie z Bogiem i kochać ludzi. Nie jest na to za późno dla nikogo.

Wiara, ufność i spokój ducha stanowią o naszej sile. Pokonamy każdą przeszkodę, zwyciężymy każdą bitwę, jeżeli odnajdziemy w sobie ciszę. W niej dostrzeżemy Jordan – płynącą rzekę pokoju, oczyszczenia i nawrócenia. Pokój Boży wypełniający nasz umysł, to nasze zwycięstwo nad samym sobą, nad wszystkimi lękami, wątpliwościami i rozterkami, jakie nas dręczą. W pełni zaufajmy Jezusowi,  zawierzając swoje życie, gdyż On poprowadzi nas jedyną i właściwą drogą.
Pamiętajmy, co mówił Bóg ustami Proroka Izajasza: „W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie w ciszy i ufności leży wasza siła”  (ks. Izajasza 30-15).

Miłość Boga wypełnia moją duszę. Codziennie powtarzam te słowa, kiedy biegam o świcie. Nie wiedziałem czym jest prawdziwa miłość dopóki nie poznałem Boga. Moja miłość do Boga i miłość Boga do mnie, przenikają całą moją duszę, prowadzą mnie do wytyczonego przez Pana celu. Staram się odrzucić wszelkie złe myśli, zastępując je Bożymi afirmacjami.Czuję Boską Wszechobecność, która mnie otacza, prowadzi i chroni. Odnalazłem w swoim życiu Boga, ponieważ go szukałem. Dzisiaj dopiero zdaję sobie sprawę, jak bardzo niegdyś byłem zagubiony. Moje życie było puste i bezwartościowe, było postępującą demoralizacją, a później zwykłą wegetacją, w jakiej żyje dzisiaj wielu nieświadomych tego ludzi.
Przełom nastąpił dziewięć lat temu, gdy ksiądz wskazał mi drogę, którą powinienem kroczyć, jako chrześcijanin. Uwierzyłem mu i posłuchałem Słowa Bożego. Wstąpiłem na ścieżkę prowadzącą do Boga. Szedłem wiele lat, wielokrotnie się potykałem i upadałem, aż w końcu odnalazłem Boga. Dzisiaj Jego bezgraniczna miłość wypełnia moją duszę. Czuję się innym człowiekiem i jestem innym człowiekiem. Wywyższam imię Boga, który jest we mnie…

 

W swoim życiu kieruję się wytycznymi danymi nam przez Jezusa. On uratował prostytutkę przed ukamieniowaniem. Podniósł ją z ziemi i powiedział: „Idź i nie grzesz więcej.” Pochylił się nad grzesznikiem, tak jak to czynił wielokrotnie. Dlatego też, na co dzień, do nikogo nie odwracam się plecami. Jeżeli grzesznik się nawraca, choćby był to morderca, złodziej, prostytutka, czy homoseksualista, to będę z nim rozmawiał i wskazywał mu drogę. Jeśli zaś tkwi uparcie w grzechu, to nic tu po mnie. Każdy człowiek może się zmienić, sam jestem tego najlepszym przykładem. Nie ludzi więc nienawidzę, lecz ich grzechów.
Homoseksualizm to grzech ciężki. Tak samo jest z prostytutkami. Prostytucja to grzech, a więc nienawidzę tego, co robią takie kobiety, a nie ich samych. One po prostu zbłądziły, zgubiły drogę w swoim życiu.
Jezus kochał wszystkich ludzi, którzy w niego uwierzyli.
Trzeba ulec totalnej przemianie duchowej, odkryć Boga w swoim wnętrzu, jeśli chce się być Zbawionym.
Jezus powiedział: ” Jedenaste przykazanie wam daję. Miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem. Po tym ludzie poznają, żeście moimi uczniami.”
Trzeba kochać ludzi, a nie ich nienawidzić. Nienawidzić trzeba grzech, grzeszenie przez ludzi, a nie ich samych. Ludzie bezustannie błądzą, trzeba im więc wskazywać drogę. Jeśli nie posłuchają, to jak powiedział Jezus „Niech będą dla was jak poganie”.
Niektórzy ludzie przestają mieć, jakiekolwiek wartości, nie wierzą w Boga i w miłość. Liczy się dla nich tylko seks, władza, zaszczyty i pieniądze, a zapominają o tym że „Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje.”
Na co dzień unikam ludzi, którzy żyją wbrew temu, w co wierzę, jeżeli nie chcą się oni zmienić. Nie otaczam się nimi. Nie spotykam towarzysko, dystansuję się od nich. Tak nakazuje mi chrześcijańskie podejście do życia. Tak samo więc, wam radzę. Traktujcie ich jak pogan, przerwijcie taką znajomość, a wasze serca uwolnią się w końcu od negatywnych emocji i zapanuje w nich pokój Boży, a miłość Boga wypełni Światłością wasze dusze.
Niech wam błogosławi wszechmocny i miłosierny Bóg Ojciec, Syn i Duch Święty.

To co napiszę, nie spotka się pewnie ze zrozumieniem wszystkich, ale zanim wyrazicie swoją opinię przeczytajcie uważnie, jakie przesłanie dla was niosę. Od wielu dni wielu ludzi niepotrzebnie żyje nadmierną ekscytacją w sprawie uchodźców z Afryki.To są przecież ludzie, którzy potrzebują naszej pomocy. Uciekają całymi rodzinami przed wojną, bestialstwem i śmiercią. Jeśli odwrócimy się do nich plecami, nie zauważając ich cierpienia, to znaczy, że brak w nas jakiegokolwiek człowieczeństwa.
W Ewangelii św. Łukasza znajdziemy przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, która obrazowo ilustruje właściwą postawę wobec ludzi skrzywdzonych. Tak właśnie winniśmy postępować.
Miłość musi być widoczna w naszych czynach, albowiem nie można darzyć miłością Boga nie kochając ludzi. Wszyscy znacie słowa modlitwy ” Ojcze nasz”, która wskazuje na jedność z Bogiem i wszystkimi ludźmi niezależnie od koloru skóry czy pochodzenia. Bóg stworzył świat i wszystkich ludzi. Niektórzy z nich jednak odeszli od Boga i wyznają innych bogów, wyrzekając się prawdziwego Boga. Wszyscy oni błądzą i zgodnie z wiarą chrześcijańską nie zostaną Zbawieni. Mimo ich wiarołomstwa, zapalczywości i grzechów jesteśmy jednak braćmi i siostrami, wobec faktu, iż stworzył nas Jeden i Ten sam Bóg.
Nie można w swoim życiu chrześcijańskim oddzielić miłości Boga, od miłości bliźniego. Mówi o tym pierwszy list św. Jana:
„Jeśliby ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 J 4, 20).”
Wszyscy jesteśmy uchodźcami. Każdy człowiek przed czymś ucieka, każdy ma jakiś problem, zmartwienie. Ja również uciekam, codziennie uciekam od grzechu. Walczę ze sobą, pokonują pokusy ciała i umysłu. To moja ucieczka. Uciekam również od swojego starego życia, które nie było idealne, ale raczej destruktywne dla mnie samego i dla innych ludzi. Jestem uchodźcą, tak jak i wielu z was, ale cały czas staram się podążać drogą prowadzącą do Jezusa.

Nie możemy się odwracać plecami do uchodźców. Z całą pewnością wśród uciekinierów, którzy uciekają przed wojną idą ludzie, którzy nie muszą wcale ewakuować się ze swojego kraju, a robią to w celu zarobkowym. Idą wśród nich również ludzie, którzy mają nieczyste intencje i mogą stanowić dla nas duże zagrożenie terrorystyczne. Nie możemy jednak z ich powodu przekreślać wszystkich innych. Nie zapominajmy o chrześcijanach, którzy mordowani są całymi rodzinami w Syrii i Iraku. Od czasów Jezusa i apostołów nie było takich prześladowań chrześcijan na świecie.
Co powinniśmy zatem zrobić? My okażmy wyrozumiałość, empatię i miłosierdzie, a dajmy działać takim instytucjom jak Służba Wywiadu Wojskowego (SWW) , ABW, CBŚ.
Niech Minister Obrony Narodowej i Prezes Rady Ministrów podejmą właściwe kroki, aby zabezpieczyć polskich obywateli przed terroryzmem.
My bądźmy ponadto. Żyjmy miłością do Boga i do bliźniego.

 

Powered by ST.