Archiwum dla: Jezus


Czy staramy się odnowić nasza osobistą relację z Jezusem, poczuć Boże miłosierdzie i naprawić często nadwyrężone relacje rodzinne, wypełniając nasz dom Boża miłością?
Dzięki łasce Jezusa możemy wybrać ścieżkę sprawiedliwego, która jest prosta. Jakim należy być człowiekiem? W jaki sposób mamy kroczyć przez nasze życie?
Miłość, wierność, prawdomówność, szacunek, lojalność, skromność i uczciwość to są cechy miłe Bogu. Tacy powinniśmy być przez cały czas, budując naszą osobistą relację z Jezusem.
Życie nauczyło mnie pokory. Żeby być jednak człowiekiem pokornym trzeba upaść, spaść z piedestału, ukorzyć się. Upadek nie jest wstydem. Wstydem jest amoralność, pycha, kłamstwo, obojętność na krzywdę, nienawiść, czy nieuczciwość. Kierując się w życiu negatywnymi emocjami zmierzamy prosto w kierunku do Szeolu, do „Otchłani spustoszenia”.
Wejdźmy więc na ścieżkę sprawiedliwego. Idźmy drogą prawości, uczciwości i pokory. Już za życia musimy się przygotowywać do spotkania z Jezusem. Niech nasze życie będzie pełne wiary, a za naszą wiarą niech idą dobre uczynki, jako świadectwo naszej wiary.

 

Jezus jest naszym bezgranicznym źródłem miłości, z którego powinniśmy czerpać strumienie wody żywej, przez całe nasze życie.
Taka sama miłość, jaką obdarza nas w swojej łasce Wszechobecny Bóg, powinna istnieć w związku dwojga kochających się ludzi. Kiedy mężczyzna i kobieta darzą się miłością, nie powinno być w niej miejsca na zazdrość, zdradę, agresję, kłamstwo, czy hipokryzję. Miłość nie może być szantażem emocjonalnym drugiego człowieka. Bycie zazdrosnym i podejrzliwym niszczą wszelkie uczucia w związku i rodzą słuszny gniew drugiej osoby.
Czymże jest więc prawdziwa miłość? Spójrzmy na Jezusa i sami odpowiedzmy sobie na to pytanie. Naśladujmy go, a nasze serca się otworzą na Boże błogosławieństwa. Miłość pomiędzy kobietą i mężczyzną to zaufanie, oddanie, szczerość, lojalność i tęsknota. Budujmy więc swoje związki w oparciu o miłość. Pielęgnujmy uczucia, dbajmy o bliską naszemu sercu osobę. Kierujmy się miłością Jezusa do ludzi.

Bóg dzisiaj do nas mówi! Jezus Chrystus na nas spogląda! My tego nie widzimy, ale możemy to poczuć. Wiary również nie widzimy, tylko ją czujemy, ale napędza nas do życia. Wiara jest czymś wspaniałym. Jest czymś, co ubogaca naszą duchowość. Wiara daje nam pęd do życia. Wiara nas zmienia i określa nasze życie. Wiara prowadzi nas do zbawienia, albowiem zbawieni jesteśmy przez wiarę, a nie przez nasze uczynki.
Wszyscy chcemy mieć dobre, wspaniałe i bezbolesne życie. Tymczasem Bóg często wystawia nas na próbę zsyłając nam jakieś kłopoty, chorobę, nieszczęście czy samotność. Cierpiąc zbliżamy się bardziej do cierpiącego Jezusa. Nikt jednak świadomie nie chce cierpieć. Chcemy być zdrowi i szczęśliwi. Chcemy, aby zdrowi byli nasi bliscy, nasza mama, tata, brat, siostra, mąż, żona, dzieci, wnuki. Chcemy idealnego życia. Życie doczesne nigdy nie będzie jednak idealne. Często jest to życie pełne bólu, rozczarowań. Często zastanawiamy się czym zawiniliśmy Bogu, że tak cierpimy, albo czym zawinili wobec Boga nasi bliscy?
Pamiętajmy, że Jezus też cierpiał. Jezus cierpiał najbardziej z nas wszystkich i oddał życie dla naszego zbawienia. To najwyższa ofiara, jaką sobie tylko można wyobrazić.

Dlaczego Jezus mówił do swoich słuchaczy w przypowieściach? Czy Zbawiciel musiał wszystko komplikować ukrywając kwintesencję swej nauki w przypowieściach? Czy nie mógł po prostu uczynić wszystko prostszym i ujawnić, iż jest Mesjaszem, Synem Bożym i na potwierdzenie swych słów zrobić jakiś spektakularny cud i kazać na przykład jakieś wysokiej górze wznieść się na niebiosa, a następnie runąć do jeziora Tyberiadzkiego? Czy nie mógł jednym słowem unicestwić wszystkich rzymskich okupantów? Takie cuda i manifestacja Boskiej Mocy na pewno przekonałyby wszystkich, włącznie z faryzeuszami i saduceuszami. Po co było wszystko gmatwać i utrudniać sobie misję, jaką miał do wypełnienia? Jaki miały cel przypowieści, którymi raczył swoich słuchaczy?

Tajemnicę znaczenia podobieństw odkrywa Ewangelista Mateusz, który cytuje słowa Jezusa (13,11-17):
„I przystąpiwszy uczniowie, rzekli mu: Dlaczego mówisz do nich w podobieństwach? A On, odpowiadając, rzekł: Wam dane jest znać tajemnice Królestwa Niebios, ale tamtym nie jest dane. Albowiem temu, kto ma, będzie dane i obfitować będzie; a temu kto nie ma, i to, co ma, będzie odjęte. Dlatego w podobieństwach do nich mówię, bo, patrząc, nie widzą, i słuchając, nie słyszą ani nie rozumieją. I spełnia się na nich proroctwo Izajasza, które powiada: Będziecie stale słuchać, a nie będziecie rozumieli; będziecie ustawicznie patrzeć, a nie ujrzycie. Albowiem otępiało serce tego ludu, uszy ich dotknęła głuchota, oczy swe przymrużyli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, i sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, a Ja żebym ich nie uleczył. Ale
błogosławione oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą, Bo zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.”

Podobnie mówił Ewangelista Marek, który napisał (4, 33 – 34), iż Jezus „ w wielu takich podobieństwach zwiastował im słowo stosownie do tego, jak mogli słuchać. A bez podobieństwa nie mówił do nich. Na osobności zaś wykładał uczniom swoim wszystko. „

Forma nauczania w przypowieściach to nie wynalazek Jezusa, albowiem była znana już starożytnym Izraelitom, czego przykładem jest przypowieść Jotama na górze Garizim (Sdz 9, 8-15), czy przypowieść króla Izraela Joasza skierowana do Amazajsza króla Judy (2 Krl 14,9). Celem przekazywania pewnych mądrości w przypowieściach Izraelitów, było zilustrowanie słuchaczom pewnej historii i samodzielnego poszukiwania jej znaczenia, odkrycia prawdy.
Jakie były przypowieści Jezusa? Czy ich cel był zbieżny ze starożytnym świadectwem tej formy przekazu?
Jezus korzystał ze staroizraelskiego sposobu nauczania. Mowy, które wygłaszał publicznie zawsze przesiąknięte były opowieściami z życia codziennego, w które wplatał ukrytą naukę, której sensu trzeba było poszukać. Przypowieści, które wygłaszał Chrystus miały charakterystyczny motyw przewodni, a mianowicie dotyczyły Królestwa Bożego, obecności Boga w życiu człowieka i Jego odwiecznego panowania nad światem, który stworzył.
Jezus wygłosił 35 przypowieści, które dotyczyły życia codziennego ludzi np. o siewcy, o chwaście, o skarbie, o robotnikach w winnicy, o drzewie, o miłosierny samarytaninie i inne. Każda z tych przypowieści ukrywała jakieś przesłanie moralne, które miało oddziaływać dydaktycznie i mądrościowo na słuchaczy. Kwintesencją przypowieści był parabolizm, czyli pewnego rodzaju zestawienie, równoległość dotycząca opowiadanej historii i właściwej myśli z niej wynikającej.
Jezus swoim licznie zebranym słuchaczom opowiadał wszystko w przypowieściach, natomiast uczniom na osobności wyjawiał znaczenie takiej przypowieści. Była to zatem kompilacja nauczania powszechnego i nauczania indywidualnego skierowanego do wąskiej grupy dwunastu uczniów. Jezus jednocześnie gloryfikował błogosławieństwo, dzięki, któremu uczniowie mogli poznać tajemnice Królestwa Bożego, o których marzyli prorocy, czy też sprawiedliwi Izraelici, a które były dla nich nie osiągalne.
Uczniowie Jezusa zostali obdarzeni przez Zbawiciela szczególnym błogosławieństwem, aby umieli dostrzec i zrozumieć sprawy Ducha. Zostali w ten sposób wyróżnieni, aby w przyszłości zainicjować powstanie i rozwój Kościoła chrześcijańskiego.

Przypowieści Jezusa miały bilateralne znaczenie. Tym, którzy uwierzyli Jezusowi, pomagały lepiej zrozumieć tajemnice Królestwa Bożego, a tym, którzy byli sceptyczni i Go potępiali, przypowieści nie niosły za sobą żadnego ukrytego przesłania. O tym napisał między innymi
Ewangelista Marek (4, 11-12), cytując Jezusa mówiącego, że tajemnica Królestwa Boga została dana uczniom, zaś osobom spoza ich kręgu, tajemnica jest przekazywana w przypowieściach.
Dlatego też osoby niewtajemniczone niczego nie widzą i nie rozumieją, co spowoduje, że się nie nawrócą a ich grzechy nie będą nigdy odpuszczone.

Co ukryte było w tajemnicy Królestwa Bożego? Jak napisał Paweł z Tarsu w Liście do Efezjan (3, 8-9), była to Ewangelia o niezgłębionym bogactwie Chrystusa i ukazanie działania tajemnicy ukrytej od wieków w Bogu, w Jezusie. Dzięki wierze Chrystusa Jego uczniowie mogą się bezpiecznie i ufnie przybliżyć do Boga, odsłonić jeden z Jego sekretów. Gdy apostołowie poznają miłość Chrystusa zostaną napełnieni całkowitą pełnią Boga (Ef3,19). Do pełnego zrozumienia prowadzą wiara i miłość, zaś brak ich wiedzie do jeszcze większego braku wiedzy, albowiem bez wiary i miłości człowiek staje się pustym naczyniem, które napełnia się nieczystościami tego świata.
Przypowieści nie można odczytać słuchem, rozumem, lecz sercem poprzez przyjęcie przez wiarę i miłość Ewangelii o Jezusie Chrystusie. Jeśli w sercu swoim ludzie uwierzą, że Bóg wskrzesił Jezusa z martwych i uznają Go za Pana, osiągną zbawienie, ponieważ sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej prowadzi do zbawienia. To proste zasady, które głosił Paweł z Tarsu.
Jezus Chrystus poprzez swoje przypowieści zaprasza wszystkich słuchaczy do udziału w Królestwie Bożym, którego obecność mogą poczuć poprzez Jezusa. Przypowieści tworzą swoisty most widzialny dla ludzi będący połączeniem pomiędzy życiem doczesnym a Królestwem Bożym. Most ten osiągalny jest dla uczniów Jezusa, który otrzymali błogosławieństwo poznania sensu przypowieści. To szczególne wyróżnienie, dostępne dla nich, nie było doceniane w czasach, gdy Jezus był wśród swoich uczniów. Dopiero po Jego śmierci i zmartwychwstaniu apostołowie tak naprawdę pojęli, jak szczególnym błogosławieństwem i wiedzą obdarzył ich Jezus.

Bibliografia:
Biblia Warszawska, Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne w Warszawie,
Przypowieści Jezusa. Wprowadzenie i objaśnienie, Ks.Antoni Paciorek, Wydawnictwo Edycja Świętego Pawła

Jezus wielokrotnie mówił „nie lękajcie się”. Tak było między innymi, gdy apostołowie wypłynęli łodzią nad Jezioro Genezaret i tam zaskoczyła ich burza. Jezus musiał uspokoić burzę i serca przerażonych uczniów (Mt 14, 27).
Na Górze Przemienienia, kiedy Jego uczniowie zobaczyli objawienie się Boga, przerazili się, ale Jezus uspokoił ich również słowami: „nie lękajcie się”. Chrystus nie chciał, aby spotkanie z Bogiem wiązało się dla uczniów z lękiem i przerażeniem.
W całym Piśmie Świętym Bóg wzywa nas  do wyzbycia się lęku, aż 365 razy, czyli tyle, ile liczy ziemski rok. Przez 365 dni w roku, przez całe nasze życie, powinniśmy zwalczać w sobie lęk, zastępując go ufnością i wiarą.

Lęk jest czymś naturalnym, uczuciem, które nas motywuje do walki lub do ucieczki, jednakże musimy nad nim panować, kontrolować go, aby nas nie paraliżował w codziennym życiu.
Lęk musi być jak mały płomień ogniska. Jeśli mamy nad nim kontrolę, to ognisko ogrzewa nas zawsze swoim blaskiem i jesteśmy bezpieczni. Jeżeli pozwolimy płomieniowi się rozprzestrzenić, to wybuchnie pożar, który ogarnie wszystko, a wtedy spłoniemy. Niekontrolowany ogień symbolizuje paniczny lęk, który zawładnął nami bez reszty, uniemożliwiając działanie. Musimy kontrolować płomień, a wtedy zapanujemy nad lękiem.
W obliczu lęku najlepiej kierować swoje myśli do Boga. W Nim znajdziemy zawsze swoje pocieszenie i siłę. Jezus da nam moc pokonania lęku i wątpliwości.
Każdy człowiek się czegoś boi. Tajemnica panowania nad  lękiem tkwi w kontroli swojego umysłu. Jeżeli panuje w nim Pokój Boży, to zawsze pokonamy lęk, albowiem, ”jeśli Bóg z nami, to któż przeciw nam?”(Rz 8, 30-31).

Dlaczego żyjemy? Dlaczego rodzimy się i umieramy? Jaki jest powód naszego istnienia na ziemi?
Ludzie, którzy szukają odpowiedzi i zadają sobie odwieczne pytanie na temat sensu życia, tak naprawdę szukają Jezusa, który jest przy nich i trzyma ich za rękę. Niektórzy szukają Go świadomie, inni nieświadomie. Najważniejsze jest jednak to, że każda droga prowadząca do Pana jest właściwa, niezależnie od trudności, jakie się przed człowiekiem piętrzą.
Opierając swoją egzystencję na głębokiej i niezachwianej wierze, budując swoją  relację z Chrystusem, wsłuchując się bezustannie w ciszę, znajdujemy w niej siłę i wszechmocnego Boga. Bóg jest immanentny. Jest wszędzie, widzi wszystko, ale jedyna droga do Niego prowadzi tylko przez wiarę. Nasze zbawienie, nasza wiara, to niczym niezasłużona łaska, jaka obdarza nas Pan. To Bóg, jako miłosierny i sprawiedliwy Ojciec wybiera ludzi przeznaczonych do zbawienia i do potępienia. On ma swój przedwieczny i sprawiedliwy plan, w stosunku do każdego człowieka.
Szukając Boga nie zdajemy sobie sprawy, że to właściwie On pozwala się nam znaleźć, zgodnie ze słowami Dawida do Salomona (1 Kr 28,9).  Więć to Bóg nas znajduje, a nie my Jego. My jesteśmy tylko pionkami w przedwiecznej grze Boga. Zaufajmy Mu, a wszystko się odmieni w naszym życiu.
Kierujmy się słowami proroka Izajasza: ”W ciszy i ufności leży wasza siła” (Iz 30,15). Niech te Słowa będą naszym drogowskazem.

W dobie koronawirusa światem zdominował strach, przerażenie. Ludzie przestali wierzyć we wszechmoc Boga. A tymczasem Bóg mówi do nas w Piśmie Świętym, aż 365 razy: „Nie lękajcie się”.
Uwierzmy Bogu, zaufajmy naszemu Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi. Tak naprawdę my nie mamy wpływu na nic. Nie znamy naszego jutra, przyszłości. Możemy sobie planować nasze życie, a Bóg będzie miał co do niego inne plany. Słyszałem, kiedyś powiedzenie: „Chcesz rozbawić Boga, to powiedz mu o swoich planach”.

„Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46)„Wykonało się!” (J 19,30).
Według Ewangelii Jana, Jezus wypowiedział te słowa przed samą śmiercią. Chrystus tym samym wypełnił plan Boży, dla którego został posłany na świat. Umarł za nasze grzechy, cierpiąc, będąc torturowanym, poniżanym. Jezus pokazał nam, czym powinna być śmierć każdego człowieka, wypełnieniem woli Boga.
A czy my dzisiaj potrafimy dostrzec udręczonego Jezusa w drugim człowieku, w chorym, umierającym, bezdomnym, czy niepełnosprawnym? Co jest dla nas tak naprawdę ważnego w Święcie Wielkiej Nocy?
Jezus zaakceptował swoją śmierć, powierzył swoją duszę w ręce Ojca, okazał mu posłuszeństwo spełniając Jego wolę.
My musimy postępować podobnie. Naśladujmy Jezusa pod każdym względem, albowiem Jego Słowo jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Zazdrość jest chorobą umysłu. To irracjonalny strach i obsesja, które nas odczłowieczają i izolują na nasze własne życzenie od Boga. Istnieją różne formy zazdrości, ale wszystkie mają jeden wspólny mianownik prowadzący zawsze do nienawiści. Często przyczyną zazdrości bywa czyiś lepszy status materialny, uroda, bogactwo intelektualne, czy też szczęście innej osoby. Zawiść i nienawiść rodzą się z zazdrości.
Nie można jednocześnie myśleć o miłości i zazdrości, gdyż są one przeciwieństwami, które się wzajemnie wykluczają.
Miłość kobiety i mężczyzny powinna być czysta i pełna wiary, tak jak miłość Boga do ludzi. Nasz Pan Jezus Chrystus – człowiek i jednocześnie Bóg, oddał za nas swoje życie, abyśmy mogli żyć wiecznie. To największy dar, jaki otrzymaliśmy, za który człowiek nie może w żaden sposób zrewanżować się Bogu. Żadne dobre uczynki nie będą adekwatną zapłatą, albowiem nie przez uczynki jesteśmy usprawiedliwieni, lecz z łaski jesteśmy zbawieni przez wiarę.
Jezus wskazuje nam drogę wolną od nienawiści i lęku. Podążajmy tą drogą Zawsze na pierwszym miejscu stawiajmy Boga, wiarę, miłość i nadzieję.

 

Pierwsze odniesienie do tajemniczego wirusa w Starym Testamencie możemy odnaleźć w opisie historii Lota, kiedy mieszkańcy Sodomy wpadli we wściekłość i powiedzieli, że zrobią Lotowi większą krzywdę, niż mężczyznom, których gościł. Wobec tych mężczyzn, którzy byli notabene aniołami, mieszkańcy Sodomy mieli niecne zamiary seksualne. Aniołowie podczas rozmowy Lota z Sodomitami wciągnęli go do domu, a mężczyzn stojących przy drzwiach porazili ślepotą. Dzisiaj na całym świecie mamy globalną epidemię ślepoty, którą wywołują różne czynniki. W Polsce 10 milionów ludzi nosi okulary, a następne 10 milionów jest już w drodze po okulary. Być może ślepota, jaką zesłał Bóg w Biblii na tych ludzi z Sodomy, wykorzystując w tym celu aniołów, jako narzędzia, była spowodowana jakimś wirusem? Tego nie wiemy, albowiem Biblia milczy na dany temat.

Kolejne odniesienie do wirusa odnajdujemy w Księdze Wyjścia, w której Bóg dał możliwość Mojżeszowi, aby ukazał ludziom znaki, żeby objawiła się im moc Boża. Mojżesz, kiedy wkładał rękę w zanadrze, to pokrywała się ona trądem. Po ponownym włożeniu ręki w zanadrze trąd znikał. Trąd jest to bakteryjna choroba zakaźna, którą wywołuje kwasoodporny prątek. Prątek ten jest patogenem wewnątrzkomórkowym. Trąd dotyka ludzkość od tysięcy lat, a pierwsze wzmianki o nim pochodzą z II–III tysiąclecia p.n.e. czyli z czasów biblijnych. Ludzkość doświadczała epidemii trądu, a zarazić się można było poprzez bliskie kontakty z innymi ludźmi, między innymi przez błony śluzowe, skórę i drogę kropelkową, co tłumaczyłoby, w jakim celu trędowaci zawsze zakrywali twarz. Robili to nie po to, jak się powszechnie uważa, aby zakryć swoją szpetotę, lecz w tym celu, aby nie zarażać innych. W IV wieku n.e. pojawiły się kolonie dla trędowatych, w których byli oni izolowani od reszty społeczeństwa, co nam przypomina obecną sytuację w szpitalach, czy też na kwarantannach. W średniowieczu trędowatych izolowano i prześladowano. Byli wykluczeni ze społeczeństwa, nie mogli się żenić, musieli opuścić swoje rodziny i mieli zakaz kontaktów z najbliższymi, a ich ciała palono po śmierci. Czy coś to nam przypomina w dzisiejszym świecie? Obrazki z Włoch, Hiszpanii, czy innych krajów? Masowe palenie zwłok zmarłych ludzi w krematoriach. Rozumiem obawy przed zarazą, ale dla mnie krematoria wyjątkowo źle się kojarzą. Moja babcia i ciocia były w obozach koncentracyjnych.

W Księdze Wyjścia mamy również opis szóstej plagi, jaką zesłał Bóg na faraona Egiptu, prawdopodobnie Ramzesa II lub Merenptaha. dowiedz się więcej »

Powered by ST.