Zmarła moja koleżanka Wioletta Wantulok. Miała 37 lat…
Wczoraj cały wieczór rozmyślałem o pogmatwanych losach ludzkiego życia. Życie nie jest sprawiedliwe, częstokroć Ci sprawiedliwi, dobrzy ludzie odchodzą, a patologie żyją wśród nas. Nie można za to jednak winić Boga. Taka jest przewrotność, kruchość i nieprzewidywalność ludzkiego życia. Wiola odnalazła swoją drogę w cierpieniu i męce, lecz to sprawiło, że dzisiaj jest szczęśliwa w rajskim ogrodzie. My będziemy się jeszcze męczyć i cieszyć naszym życiem przez jakiś czas, a potem odejdziemy, tak jak wszyscy. Nie jesteśmy nieśmiertelni. Nieśmiertelna jest tylko nasza dusza…

Wiola, Dużo rozmawialiśmy na temat Boga, wiary, nadziei i przyszłości. Czytaliśmy te same książki, miałaś w swojej biblioteczce Normana Peale’a, Murphyego – wszystko o wierze, pozytywnym myśleniu. Byłaś osobą pełną siły, radosnego optymizmu, nigdy nie poddawałaś się mimo ciężkiej choroby. Naprawdę wierzyłem w to, że wyzdrowiejesz…Na pewno Bóg Twojej śmierci nie chciał. Bóg nie chce niczyjej śmierci. Po prostu, takie jest to nasze życie na tym ziemskim padole. Rodzimy się i umieramy. Nie znamy, ani dnia, ani godziny, dlatego musimy cieszyć się każdą chwilą, każdą godziną i każdym dniem obecności tutaj. Na ziemi jesteśmy tylko chwilowymi gośćmi… Niech Bóg ma Cię w opiece, w tym lepszym, pozbawionym cierpienia świecie.
Niech Cię błogosławi Pani niechaj Cię strzeże. Niech rozjaśni Pan oblicze swoje nad Tobą i niech Ci miłościw będzie. Niech obróci Pan twarz swoją ku Tobie i niecha Ci da (+) pokój…. Do zobaczenia!

Kamil Bazelak

« »