Kamil Bazelak i Rocky

kamil-bazelak-rocky-i-shady

W 2003 roku byłem na majówce w Zakopanem. Tam znalazłem w górach małego, błąkającego się pieska. Był to malamut alaskan. Mógł mieć najwyżej 2-3 miesiące. To był piękny szczeniak. Zabrałem go ze sobą do Łodzi. Pieska pokochałem od razu. Był taki malutki. Spał ze mną, albo wciskał mi się pod łóżko, skąd wystawały tylko jego tylne łapki. Nazwałem go Rocky. Jego ulubionym przysmakiem od szczenięcych lat były rogaliki z dżemem, które kupowałem mu codziennie. Rocky był nieustraszony już jako mały szczeniak. Na widok najgroźniejszego nawet psa zastygał w bezruchu, stojąc z nim niemal pyskiem w pysk, bez cienia lęku. Nie był agresywny. Nigdy sam nie zaatakował żadnego psa. Kochał ludzi i zwierzęta. Malamuty z reguły polują na kury, koty, czy jakieś gryzonie. Rocky był wyjątkiem. Nigdy nie zabijał innych stworzeń.

rocky-pies-kamila-bazelaka
Dużo ćwiczyłem z Rockym, który ciągnął w zaprzęgu rozmaite ciężkie rzeczy, w tym opony ciężarowe. Będąc na działce na Jeziorskiem chciałem przetestować jego maksymalne możliwości. Rocky ciągnął za sobą 1,5 tonowego volkswagena golfa. Musiał mieć oczywiście do tego bardzo mocną motywację w postaci psich smakołyków.

Rocky malamut alaskan

Rocky malamut alaskan

Zimą 2005 roku pojechałem z Rockym do Zakopanego. Tam psisko wariowało na całego. Zakopywał się w śniegu, biegał jak szalony.To był nasz niezapomniany pobyt.
W 2007 roku wyprowadziłem się z Łodzi. Miałem duży dom i ponad 2000 metrów działki. Dla Rocky’ego był to istny leśny raj. Biegał po całym ogrodzie, wśród sosen i świerków. W dzień patrolował całą działkę, a w nocy spał na dole w salonie przy kominku. Bardzo go kochałem, był moim oczkiem w głowie. Postanowiłem mu uatrakcyjnić życie i zorganizować „kobiece” towarzystwo. Pojechałem pod Sieradz, gdzie kupiłem od hodowcy sunię malamuta alaskana. Nazwałem ją Mira. Rocky zamiast się ucieszyć z „prezentu” złapał strasznego focha. Niemal miesiąc czasu leżał w ciągu dnia przy bramie obrażony na cały świat. Przekonał się do niej dopiero wtedy, kiedy Mira złamała miednicę. Wtedy ją pokochał. Odtąd byli nierozłączni.

rocky-i-mira
Kupiłem Toyotę Hiluxa, w której mogłem wozić moje psy. Zabrałem je w góry do Zakopanego, do pensjonatu Maria, gdzie można było przebywać z psami. Rocky i Mira miały w górach możliwość maksymalnego wyżycia się. Biegały jak zwariowane po śniegu, bawiły się, ganiały za sobą. Byłem z nich dumny. Rocky wyglądał wtedy jak prawdziwy kolos. Potężny, majestatyczny i dumny.Z nostalgią wspominam tamten pobyt w górach.To był naprawdę piękny czas dla całej naszej rodziny.

W 2009 roku Rocky przeżył kolejną przeprowadzkę. Kupiłem nowy dom, z mniejszą działką, którą obsadziłem tujami. Dla psów zrobiłem oczko wodne, z którego mogły pić świeżą wodę.Ile niezaplanowanych kąpieli zaliczył w nim Rocky, tego nie zliczę. Wiele razy musiałem go wyciągać z oczka, szczególnie zimą, kiedy chodził na kruchym lodzie i wpadał do środka.
W międzyczasie moja psia rodzina zdecydowanie się powiększyła. Przygarnęliśmy małą jamniczkę Tinę, mieszańca owczarka niemieckiego Figę, którą zabrałem ze schroniska i małego yoreczka Sonię. Rocky był jedynym facetem w całym stadzie.Prawdziwy rodzynek wśród psich dam. Doszło też do nietypowego mezaliansu. Sonia – dwukilogramowy York zakochała się w Rockym. Codzienny spacer zaczynała od tego, że stawała na łapkach i dawała mu buzi. Wyglądało to naprawdę pociesznie.

kamil-bazelak-rocky-mira-figa-tina-sonia
Mieszkałem przy pięknym lesie. Zacząłem biegać w nim z psami. Codziennie robiliśmy sześć kilometrów, a weekendy po 20 kilometrów. W uprzęży przypiętej do mojego pasa biegały ze mną Rocky, Mira i Figa. Psy były w świetnej formie. Ich wytrzymałość i siła były niesamowite. Rocky miał dwanaście lat, ale wydolnościowo prezentował się lepiej niż pięcioletni pies. Byłem z niego naprawdę dumny.

Kamil Bazelak i Rocky (2)

Rocky miał też swój specyficzny humor. Kiedy psy kończyły jeść codzienne posiłki, zabierał im miski i ukrywał po całej działce. Znajdywałem je potem w rozmaitych zakamarkach, albo wykopywałem je z ziemi.
Mój pies często towarzyszył mi podczas treningów na przydomowej siłowni. Siedział i obserwował co robię. Był moim nieodłącznym kompanem w treningach. Nigdy go to nie nudziło.

Pies Rocky pomaga mi w treningach ;)

Kiedy mój przyjaciel Rocky skończył trzynaście lat ponownie się przeprowadziliśmy. Mieliśmy dom z bardzo dużą działką. Liczne drzewa owocowe, rozległą przestrzeń do biegania. Dla zwierząt były to idealne warunki. Wtedy Rocky niespodziewanie zachorował. To był nowotwór. Od diagnozy raka żył jeszcze miesiąc. Wiedziałem, że umrze dlatego go ochrzciłem. Odszedł w wielkim bólu prosząc mnie o pomoc. Winię siebie za to wszystko. Uważam, że mogłem mu pomóc. Oparłem się na opinii jednego weterynarza zamiast szukać pomocy u innych. Brakowało mi pieniędzy, nie mogłem liczyć na niczyją pomoc. Nie mogę tego wszystkiego odżałować. To moja wina i do końca życia będę żył z sumieniem obciążonym przez śmierć mojego najlepszego przyjaciela. Mam nadzieję, że Rocky mi kiedyś to wszystko wybaczy. Wierzę w to, że ponownie go ujrzę i przytulę. Rocky, tak bardzo Cię kocham! Do zobaczenia mój Przyjacielu!

Malamut Rocky i Kamil Bazelak

« »