Archiwum dla: Jezus Bóg wiara


„Przestrzegaj dnia świętego, aby go święcić” – Siódmy dzień tygodnia powinniśmy czcić zgodnie z Dekalogiem Biblijnym, gdyż Bóg ukończył w dniu szóstym swoje dzieło stworzenia i odpoczął dnia siódmego. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym.
W Ewangelii św. Marka, nasz Zbawiciel Jezus Chrystus powiedział nam, że  Szabat został ustanowiony dla człowieka. Niedziela jest więc dniem radości, szczęścia, jedności z Bogiem i jedności z rodziną.  Jedność z Bogiem osiągamy poprzez udział w niedzielnym Nabożeństwie i modlitwach, a jedność z rodziną polega na wspólnym spędzaniu czasu, okazywaniu sobie miłości i szacunku, Ciekawym pomysłem jest rodzinny obiad, pójście na spacer, wyjazd na wycieczkę czy do kina. Niedziela jest dniem integracji rodzinnej. Powinniśmy powstrzymywać się od wykonywania ciężkiej pracy fizycznej czy pracy zarobkowej. Wyjątkami są takie zawody jak lekarz, pielęgniarka, strażak czy policjant.
Niedziela powinna łączyć ludzi, a nie dzielić. Niedziela powinna być dniem radości, a nie męki. Pamiętajmy o tym szczególnym dniu, aby zawsze celebrować go zgodnie z wolą Boga.

Otacza mnie i chroni zbroja Boga. Te słowa należy powtarzać z wiarą bardzo często, aby realnie poczuć ich moc. Trzeba wierzyć w wygłaszane afirmacje. Nie może być, ani chwili zwątpienia i wątpliwości, albowiem sceptycyzm oznacza brak wiary. Jeśli uwierzycie, że otacza was i chroni zbroja Boga, to tak się wam stanie, jak w to uwierzyliście. Jeśli jednak dopuścicie, choćby drobną myśl na temat nierealności takiej afirmacji, to zniszczycie kamienną twierdzę, jaką otoczył was Bóg. Macie najlepszą ochronę we wszechświecie, tylko w nią uwierzcie. Bezgraniczna wiara otworzy przed wami wrota do nowego, cudownego świata, w którym jedyną władzę stanowi wszechmocny Bóg. Tylko wiara i ufność zbliżą was do Boga i sprawią, że Jego zbroja będzie was otaczać na wieczność, chroniąc przed złem tego świata.

Czwartego lipca wybrałem się na długie wybieganie w góry Sokole. Plan zakładał 1, 5 godzinu intensywnego biegu. Założyłem rashguarda i grubą bluzę, aby się wypocić. Nie przewidziałem jednak, że tym razem przesadzę. Po kolei pokonywałem górki i inne konkretne jurajskie wzniesienia. Pociłem się przy tym niemiłosiernie, a nie wziąłem ze sobą krzty wody. I to był wielki błąd. W pewnym momencie poczułem, że słabnę, zaczęło mi się kręcić w głowie, miałem mroczki przed oczyma, ogromne pragnienie, myślałem, że zaraz upadnę. Z nieba lał się niemiłosierny żar. Upał, skwar zabijały we mnie każdą komórkę. Było źle, naprawdę źle. Do najbliższych drzew miałem około 300 metrów, zero cienia, ucieczki przed słońcem. Było mi niedobrze, czułem, że zaraz odpłynę. Wiedziałem, że to skrajne odwodnienie. Ostatkiem sił zadzwoniłem po pomoc do rodziny, nie wiedziałem jednak, gdzie jestem. Zacząłem się modlić do Jezusa. Czułem oddech śmierci na swym karku. Ledwo szedłem, słaniając się na nogach i cały czas się modliłem mówiąc „Ufam Ci Jezu”.. Dotarłem do drzew, a potem do jakiejś drogi. Szedłem jak w amoku, cały czas się modląc do Jezusa. Czułem Jego Obecność przy mnie. Nie bardzo wiedziałem, gdzie jestem, ale zawierzyłem się Panu. Dotarłem do jakiejś piaszczystej drogi, a potem do rozstaju dróg, gdzie pośrodku był krzyż z ukrzyżowanym Jezusem. Ostatkiem sił wysłałem sms z lokalizacją miejsca, gdzie mniej więcej jestem. Położyłem się pod krzyżem i leżałem, czekając. Nie wiem, ile to trwało, ale mnie znaleźli. Dostałem wody, ale z powodu przegrzania organizmu i odwodnienia trzęsłem się z zimna. Puls miałem ledwo wyczuwalny, bardzo niskie ciśnienie. Rodzina miała wzywać pogotowie, ale uprosiłem, żeby tego nie robili. Ponad półgodziny mnie nawadniali, a potem w hotelu przez długi czas leżałem z lodem na karku i głowie i stopniowo przyjmowałem płyny.
Jestem pewien, że gdyby nie interwencja Jezusa, wyprowadzenie mnie pod Jego krzyż, dzisiaj mnie już by nie było wśród was. Gdybym padł w tym słońcu, już bym się więcej nie podniósł. Byłoby po mnie. Zanim by mnie znaleźli upłynęłoby wiele godzin. Wiele słyszy się o zgonach ludzi podczas biegania, właśnie z przegrzania organizmu i odwodnienia. Zrobiłem idiotyczną rzecz biegając w upał tak ubrany, bez butelki wody. Było to jednak dla mnie ogromne przeżycie, doświadczenie, za które jestem wdzięczny Bogu. W jaki sposób na tym odludziu trafiłem właśnie na krzyż Pański? Cały czwarty lipca spędziłem na modlitwach dziękczynnych. Życie zawdzięczam Jezusowi. Bogu niech będzie chwała!

Powered by ST.