Archiwum dla: Gichin Funakoshi


MMA to jest tylko sport, jak szermierka, rugby, a nie walki na śmierć i życie, jak myślą laicy. Na co dzień nie identyfikuję się jednak z tym sportem. Nie jestem zawodnikiem MMA, lecz karateką, który walczy w tym sporcie. Trenuję Kyokushin, nauczam karate – japońskiego systemu samoobrony, a nie ”sztuki agresji”. W zawodach startuję zawsze na chłodno, eliminując wszelki negatywne uczucia, wyrzucając ze swojego umysłu, takie uczucia, jak złość, czy nienawiść. Jak mawiał Gichin Funakoshi „Karate ni sente nashi” (Karate nie jest techniką agresji). Trenuję po to, aby być słabym, a każda wygrana, czy przegrana uczy mnie czegoś nowego, przede wszystkim pokory i szacunku.

Otrzymałem maila, w którym dostałem kilka pytań dotyczących religii i karate. Na tyle mnie ten temat zaintrygował, że postanowiłem odpowiedzieć i opublikować te pytania wraz z moim odpowiedziami.

1. Mówi Pan o Jezusie a uczy Pan bicia się. Czy nie widzi Pan w tym żadnej sprzeczności?
2. Czy odnajduje Pan w Biblii nauczanie, które nie sprzeciwia się temu, że np. jest Pan Karateką (Karate jako rozumiana sztuka, w której korzeniach jest mocno zagłębiona religia buddyzmu)?
3. W jaki sposób realizuje Pan niepowierzchowne traktowanie samego Jezusa?

Nauczam karate – japońskiego systemu samoobrony, a nie”sztuki agresji”. Jak mawiał Gichin Funakoshi „Karate ni sente nashi” (Karate nie jest techniką agresji). Nauka obrony, umiejętności zachowania się w różnych ekstremalnie niebezpiecznych sytuacjach jest ludziom potrzebna. Żyjemy w niebezpiecznych czasach, gdzie zwyrodniali przestępcy napadający na bezbronne ofiary, nie kierują się żadnym systemem zasad i reguł. Częstokroć tylko umiejętność skutecznej samoobrony może uratować człowiekowi zdrowie i życie.

Zarzut dotyczący trenowania Karate przesiąkniętego buddyzmem, jest wysoce nietrafiony. W karate, którego nauczam ( odłam karate Kyokushin) nie ma żadnych elementów buddyzmu. Poza ukłonami, które są kwintesencją uprzejmości i szacunku w karate, trenujemy techniki tradycyjne, sportowe i elementy realnej samoobrony. Nikt tutaj nie oddaje czci Buddzie, co więcej do treningów wprowadzam elementy medytacji chrześcijańskiej.

W jaki sposób realizuję”niepowierzchowne traktowanie samego Jezusa”? To bardzo proste… bezustannie z Nim rozmawiam. Codziennie rano biegam przez godzinę – to czas, jaki poświęcam na rozmowę z Bogiem. W sobotę i niedzielę robię to każdorazowo po dwie godziny. To mój czas, moje chwile wielkiej radości podczas, których jestem razem z Panem Jezusem. Osiągam wtedy harmonię, spokój wewnętrzny,wyciszam się, odnajduję ogromną siłę i determinację ukrytą w afirmacjach Boskich. Te chwile traktuję jako naładowanie baterii, kumulację Boskiej energii. Umieram i odradzam się na nowo, dostaję mocny zastrzyk adrenaliny i wzmacniam swoją wiarę. Głęboko wierzę w to, że moją siłą jest moja niezłomna i niezachwiana wiara.

 

Powered by ST.